Wieczór
Za witrażami dnia zgiełk miasta i ulicy ukołysał cele i plany cisnął makiem w oczy umysły ostudził i ich tory pozmieniał serca wysubtelnił na powitanie domu gdzie znów jakieś zamiary jakieś nadzieje gdzie ktoś do przytulenia do otarcia łzy wysłuchania skargi do uśmiechu i słowa bez dwuznaczności |
Anna Wanda Ludwiczak